Jak blogosfera długa i szeroka tak co jakiś czas wstrząsa nią afera - mniejsza lub większa, dotycząca nieładnych zachowań pomiędzy blogerami lub na linii firma kosmetyczna - bloger lub innych sytuacji, które w cywilizowanym świecie wśród uczciwych ludzi miejsca mieć nie powinny. Zawsze tego typu historie czytałam z niedowierzaniem i otwartą buzią aż przyszedł dzień kiedy taka paskudna macka dosięgła i mnie...
Otóż w marcu
na stronie salonu kosmetycznego OPI Club ogłoszono konkurs na wymyślenie nazw dla lakierów z kolekcji Opi & Coca - Cola. Wytężyłam mózgownicę i wymyśliłam co następuje: (Paulina to ja)
Okazało się, że zajęłam pierwsze miejsce! Juuupiiiiiiiiiiiiiii!
Jako, że z Wrocławia do Krakowa (tam mieści się salon) nie bardzo mi po drodze a poza tym nie mam ochoty, żeby moimi pazurkami zajmował się ktoś inny niż ja sama osobiście, wybrałam set miniatur. Czekałam i czekałam i czekałam i czekałam, napisałam wiadomość, nie odpisano mi, wysłałam kolejną wiadomość i w odpowiedzi przeczytałam:
Przeżałosne. Naprawdę Poczta Polska jest instytucją aż tak niegodną zaufania? Że zginęły trzy przesyłki do mnie i przesyłki do
Diunay , która zajęła trzecie miejsce w tym konkursie? Nie mam informacji co się dzieje u osoby, która zajęła miejsce drugie, ale śmiem przypuszczać, że nie lepiej. Zajrzyjcie do
tego postu gdzie Diunay opisuje swoje perypetie w kwestii tegoż konkursu m.in.
usuwanie jej postów z fanpejdżu salonu.
Nie chodzi mi o tą nagrodę. Mam dwa lakiery z zestawu który rzekomo wygrałam a nawet gdybym ich nie miała to na szczęście set miniatur Opi pozostaje w zasięgu moich możliwości finansowych. Chodzi mi o pieprzoną zasadę. Chodzi mi o perfidne kłamanie. Chodzi mi o zwalanie winy na Bogu ducha winną Pocztę. Chodzi mi o to, że można było na samym początku zaznaczyć, że nagrodą będzie tylko satysfakcja.
Ciocia Glitter radzi: róbcie zdjęcia, screeny, kserokopie, drzeworyty, cokolwiek informacjom, że coś wygraliście (mi nie przyszło do naiwnej główki, żeby zabezpieczyć więcej dowodów całej sprawy, Diunay - dziękuję za screeny). W razie komplikacji walczcie o swoje i nie pozwalajcie nikomu robić Was w balona. Jeśli macie blogi czy swoje strony nagłaśniajcie takie afery. I uważajcie na Opi Club.
EDYCJA z dn. 16.07.2014
Po opublikowaniu tegoż postu zamieściłam o nim informację na fanpejdżu Opi Club. W odpowiedzi dostałam prywatną wiadomość:
na którą odpowiedziałam:
następnie 14 lipca zespół Opi Club zamieścił na swojej stronie oficjalne stanowisko:
na czarno - wypowiedź zespołu Opi Club
na zielono - mój do tego komentarz
na fioletowo - definicje ze
Słownika Języka Polskiego i
Wikipedii
"Drogie Klientki, Drodzy Klienci!
Chcielibyśmy
oficjalnie odnieść się do wypowiedzi Pań: Marty i Pauliny (nazwiska
pozostawiamy do swojej wiadomości) (dziękujemy, akurat informację o opisaniu sprawy na moim
blogu zamieściłam na Państwa fanpejdżu pod pełnym imieniem i nazwiskiem, Diunay
również, więc nie rozumiem skąd aż taka łaska...), opublikowanych
pod adresami http://diunay.blogspot.com/2014/07/afera-z-opi-club.html oraz
http://glitterinmyhead.blogspot.com/2014/07/rzecz-o-tym-jak-zostaam-oszukana-przez.html
, posądzające nas o nieuczciwość w związku z organizacją konkursu
OPI&Coca-Cola.
Na codzień („na co dzień” piszemy rozłącznie) zajmujemy
się troską o paznokcie naszych Klientek i Klientów i to robimy najlepiej i
zawsze profesjonalnie. (tego
nikt nie poddał w choćby nawet najmniejszą wątpliwość) Niestety, nie
korzystamy z usług profesjonalnej agencji PR i dlatego nie ukrywamy, że być
może nie poprowadziliśmy tego konkursu najlepiej i popełniliśmy kilka błędów.
Jednym z nich było to, że nie spodziewaliśmy się odpowiedzi spoza grona naszych
stałych klientek, które miałyby możliwość osobistego odbioru nagród. (trzeba było
zaznaczyć, że konkurs jest tylko dla klientek salonu a w grę wchodzi tylko
odbiór osobisty nagrody…kiepski argument…)
Być może gdybyśmy wzięli to pod uwagę, w regulaminie znalazłby się zapis
o konieczności osobistego odbioru nagród. Nie znalazł się, więc nagrody
wysłaliśmy pocztą. Niestety wskutek drobnych wewnętrznych nieporozumień (?) odbyło
się to z opóźnieniem. Kolejnym błędem była decyzja o skasowaniu niepochlebnych,
choć w naszym mniemaniu za daleko idących, komentarzy niezadowolonych Pań
oczekujących na nagrody. (akurat ja pisałam tylko prywatne wiadomości, skasowano
posty Diunay) Była to samodzielna
akcja jednego z naszych pracowników, ktoremu zwrócono uwagę, że tego typu
działanie nie jest właściwe, w Internecie nic nie ginie, a każde
nieporozumienie należy wyjaśniać, a nie wyciszać.
Pragniemy jednak jednoznacznie i stanowczo oświadczyć, że
nagrody ostatecznie (ostatecznie, czyli po zrobieniu rabanu, jestem
pewna, że gdyby nie nasze nagłośnienie sprawy, to do tej pory byłaby cisza… )ZOSTAŁY
WYSŁANE. W związku z doniesieniami, że adresatki nie otrzymały przesyłek,
obecnie rozpoczynamy procedurę reklamacyjną na Poczcie Polskiej. Liczymy, że
się tego wkrótce się na poczcie dowiemy i podzielimy się z Wami tą wiedzą. (niecierpliwie
czekam na informację, naprawdę jestem ciekawa jak Poczta Polska wytłumaczy się
z niedostarczenia tylu przesyłek, tylko pytanie czy są Państwo świadomi, że
jeśli przesyłki nie były rejestrowane to figa z makiem i reklamacje nic nie
wskórają…) Nie czekając na odpowiedź, do naszych laureatek ponownie
wysłaliśmy nagrody, listem poleconym za zwrotnym potwierdzeniem odbioru.
Liczymy, ze tym razem dotrą niezawodnie. Pokrzywdzone Panie Martę i Paulinę
jeszcze raz przepraszamy.
Niestety, zmuszeni
jesteśmy również do wyrażenia krytycznego zdania na temat wypowiedzi Pań
Blogerek Marty i Pauliny. Zdajemy sobie sprawę, że blogerki i blogerzy, wraz z
dziennikarzam stanowią czwartą władzę, jednak nawet władza może się poruszać
wyłącznie w granicach obowiązującego prawa. Treść wpisów na blogach
http://diunay.blogspot.com/ oraz http://glitterinmyhead.blogspot.com/ granicę
tę przekroczyły i do takich wpisów, a w szczególności do użycia słowa
“oszustwo”, co jest jawnym i publicznym posądzeniem o przestępstwo, (według
Słownika Języka Polskiego: oszustwo «świadome wprowadzenie kogoś w błąd lub wykorzystanie
czyjegoś błędu dla własnej korzyści», według
Wikipedii: oszustwo - przestępstwo polegające na doprowadzeniu innej osoby do
niekorzystnego rozporządzenia mieniem własnym lub cudzym za pomocą wprowadzenia
jej w błąd albo wyzyskania jej błędu lub niezdolności do należytego pojmowania
przedsiębranego działania, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
naprawdę nie rozróżniają Państwo tych dwóch
kontekstów jednego pojęcia??? ) nie
uprawnia nawet bycie blogerką (w domyśle: osobą wpływową, “mającą moc” (o kurczaki… aż
taka jestem wszechwładna?), mogącą
“zniszczyć” firmę, żeby użyć tylko kilku określeń zaczerpniętych z blogów tych
Pań) .(kto
pisał o zniszczeniu firmy?) Dla
nas każdy Klient lub Klientka i każda Jego lub Jej opinia ma takie samo,
wielkie znaczenie, jednak opinia to jedno, a oszczerstwo (według Słownika Języka Polskiego: oszczerstwo «kłamliwa wypowiedź, mająca na celu skompromitowanie, poniżenie lub
ośmieszenie kogoś – jak do tej pory to ani ja
ani Diunay tych kłamliwych wypowiedzi nie stosowałyśmy, więc wysnuwają Państwo
zbyt daleko idące wnioski) to co innego,
szczególnie wygłoszone zaocznie, korespondencyjnie. (kilka linijek wyżej było jawnie i publicznie, teraz jest zaocznie i
korespondencyjnie...) Do jawnego i publicznego oskarżania o oszustwo (powrót
do publiki i jawności… niechże Państwo w końcu się zdecydują…) nie uprawnia również bycie anonimowym
komentatorem bloga, szczególnie, jeśli oskarżenie to pada wyłacznie na
podstawie relacji osób trzecich. (Wy, Komentatorzy i Czytelnicy, jak widać, też jesteście
winni, czego – niestety nie wiem…chyba, że chodzi o tych anonimowych komentatorów, którzy zwartym murem stoją pa Państwa stronie i bronią Państwa niczym lwy, więc tu też pewna nieścisłość w Państwa wnioskach występuje...)
Dalecy jesteśmy od
słania pogróżek zawierających jakiekolwiek paragrafy (bardzo chętnie dowiem się jaki jest na
mnie paragraf), jednak uważamy, że słowa takie jak “oszustwo” (już proszę
nie histeryzować i nie robić z siebie ofiary, tylko sprawdzić różne znaczenia tego słowa, bo
jak widać wiedza Państwa w tej kwestii jest niewystarczająca) są
zbyt daleko posunięte nawet wobec niefortunnego obrotu, jaki przyjęła cała
sprawa. Jak już wcześniej zostało napisane, nie posiadamy zespołu ani
podwykonawcy do spraw PR, jesteśmy niewielką firmą, której pracownicy dwoją się
i troją wykorzystując całą swoją energię by zapewnić Klientkom i Klientom
najwyższy poziom usług w salonie. W sprawie konkursu zaliczyliśmy wpadkę,
owszem, zadziałaliśmy nieprofesjonalnie, ale nie ma w tym ani grama złej woli,
a jedynie seria nieporozumień. (okej, ale można było to załatwić inaczej a nie próbować
zmieść wszystko pod dywan) Choć być może nie jest to żadne
usprawiedliwienie, konkurs miał być zabawą, a został zrealizowany przez naszych
pracowników w całości "po godzinach", tak samo, jak w ramach
dodatkowych obowiązków prowadzony jest facebookowy profil naszego salonu. (po godzinach
idzie się do domu a nie wykonuje obowiązki zawodowe – efekty mówią same za
siebie)
W związku z
powyższym, zwracamy się do Pani Marty oraz Pani Pauliny, z uprzejmą prośbą o
niezwłoczne (ależ
napisałam, że jak tylko nagroda dotrze to zamieszczę sprostowanie, co innego
miałabym prostować?) opublikowanie sprostowania, wyraźnie widocznego
na blogach i zmitygowanie komentatorek (o nie! uciszać nikogo nie zamierzam) by
powstrzymały się od przekraczających granice prawa (w którym momencie prawo zostało
przekroczone?), dobrego smaku (niewiarygodne, że w całej tej sytuacji Państwo używają
pojęcia „dobrego smaku”) i elementarnej uczciwości komentarzy, (przykro mi,
ale nie mam wpływu na to co myślą i piszą moi Czytelnicy, po wtóre skąd
wniosek, że są nieuczciwe…) wysnutych na podstawie relacji osób
trzecich. Łatwo krytykować z daleka, nie mając pełnej wiedzy i kryjąc się za
złudną zasłoną internetowej anonimowości.
Wszystkie Panie i
Panów, chcących się przekonać o rzeczywistej jakości usług OPI Club serdecznie
zapraszamy do naszego salonu w Krakowie. Jeśli nie będą Państwo zadowoleni z
naszych usług i zdecydują się wyrazić swoją opinię na blogu, z żalem
przełkniemy tę gorzką pigułkę i postaramy się poprawić. Jesteśmy jednak
przekonani, że nie wyjdą Państwo od nas rozczarowani."
Dziś, czyli 16 lipca, nagroda dotarła:
Oczywiste jest, że nie chcę aby marka Opi ucierpiała na tym wszystkim, bo marka jako marka nie ma nic wspólnego z całą sytuacją, również Pani Monika Król, PR Manager marki Opi wystosowała maila w tej sprawie, gdzie oświadczyła, że:
salon OPI Club nie jest salonem należącym do dystrybutora marki OPI w Polsce, zatem działania podejmowane przez ten salon nie należą do działań marki OPI. Wszelkie niejasności dotyczące opisanego konkursu nie powinny być bezpośrednio łączone z marką OPI i wpływać podświadomie na opinię o marce czy dystrybutorze. Wszystkie salony współpracujące z marką OPI, zarówno te autoryzowane, jak i nieautoryzowane, są osobnymi podmiotami gospodarczymi, dokonującymi zakupów produktów OPI u dystrybutora.Biorąc pod uwagę wizerunek marki OPI skontaktujemy się z właścicielem salonu, celem wyjaśnienia zaistniałej sytuacji."
(więcej w
poście Marty )
Nie wyrażam się krytycznie na temat salonu Opi Club a jedynie na temat przebiegu konkursu przez ten salon zorganizowanego. Wam, moi Czytelnicy i Komentatorzy mówić tego nie muszę, bo wiem, że jesteście na tyle inteligentni, że wiecie jaki jest cel moich wypowiedzi, uwaga ta poczyniona jest do anonimowych komentatorów, którzy już upuścili nieco swojego jadu w komentarzach a spodziewam się jeszcze większej ilości, bo nie sądzę, żeby tak czy inaczej coś pojęli. I o ile hejtu, chamstwa czy prostactwa w postaci komentarzy na moim blogu nie publikuję, bo nie jest to miejsce do walki z kompleksami tak tym razem pokazuję wszystkie, ku przestrodze jak to z jednego konkursiku wywiązała się afera z obrzucaniem błotem, wyzwiskami, poziomem wypowiedzi z rynsztoku i wywlekaniem paragrafów włącznie.
Jest mi niewypowiedzianie wprost smutno, że musiałam w tym wszystkim uczestniczyć, mam nadzieję, że to po raz pierwszy i ostatni...