Bardzo bardzo lubię żelowe linerki, przede wszystkim za intensywność kolorów i trwałość jakich nie mają kredki czy zwykłe płynne lub mazakowe linery. I tak oto moja kolekcja żelaczków w chwili obecnej liczy sztuk sześć:
1. Maybelline Lasting Drama Eyestudio 956 Eggplant
2. Essence 03 Berlin Rocks
3. Essence 04 I Love NYC
4. Essence Sun Club Bondi Beach 02 All Night Brown
5. Elizabeth Arden Color Intrigue Bronze Pearl
6. Sleek Ink Pot 498 Dominatrix
1. Maybelline Lasting Drama Eyestudio 956 Eggplant - ma twardawą, zbitą, żelową konsystencję, najlepiej aplikować go pędzelkiem o sztywnym włosiu ( ten dodany do linera radzi sobi idealnie ). Po nałożeniu na powiekę jakby rozpuszcza się i gładko prowadzi po skórze. Niezbyt mocno napigmentowany, dlatego czasem trzeba poprawić kreskę. Szybko wysycha, długo wytrzymuje. Ładny, buro - fioletowy kolor z masą drobniutkiego shimmera, lubię go nosić solo, na zwykłym beżowym cieniu . Bezproblemowy demakijaż. 3 gramy.
2. Essence 03 Berlin Rocks, 3. Essence 04 I Love NYC, 4. Essence Sun Club Bondi Beach 02 All Night Brown - opisuję wszystkie razem, ponieważ różnią się tylko kolorem - no cóż... linery Essence żelowych linerów nawet na oczy nie widziały... mają konsystencję masła, które kilka godzin stało w cieple, rzadką, mazistą. Szkoda wielka, bo kolory mają naprawdę fajne, błyszczące, opalizujące, pigmentacja bardzo w porządku, ale ta okropna konsystencja nie pozwala na narysowanie jednolitej kreski - prześwity i nadmiar lub brak linera w jakimś fragmencie kreski to norma. Bardzo długo wysycha, konieczne jest dwu lub trzykrotne malowanie kreski, bo nawet kiedy odczekam wieki aż toto wyschnie to i tak po podkręceniu rzęs zalotką na zalotce zostają całe płaty tychże linerów. Faktycznie wodoodporne, ale kiedy namaluję kreskę zbyt blisko wewnętrznego kącika oka, tak po godzinie mam piękne ksero na dolnej powiece. Zdecydowanie nie jest to kosmetyk do porannych szybkich makijaży. Na pilnowanie długości kreski i poprawianie jej kilka razy trzeba zarezerwować trochę czasu... no warto się pomęczyć dla tych ślicznych kolorków, zwłaszcza w makijażach w których kreska jest równie ważna jak cienie. Trudno się zmywa. Do opakowania też się przyczepię - przecież w tym wielkim słoju możnaby ogórki zakisić! Nie wiem po co tyle szkła do takiej małej ilości kosmetyku. 3 mililitry.
5. Elizabeth Arden Color Intrigue Bronze Pearl - linrek ten miałam również w wresji Bronze - zwykły ciemny brąz i tak bardzo zakochałam się w kolorze Bronze Pearl, że brązowy poleciał w świat, czego teraz strasznie żałuję, bo czasem potrzebuję zwykłego brązu i muszę użerać się z tym masłowatym Essence... Liner EA Bronze Pearl jak widzicie to boski brązowy kolorek, niesamowicie błyszczący, solidnie napakowany shimmerkiem. Konsystencja zbita, twarda, żelowa. Pigmentacja bardzo dobra, troszkę długo wysycha, po 10-12 godzinach od nałożenia delikatnie rozcierają się brzegi kreski, ale kolor nie traci na intensywności. Aplikacja i demakijaż bezproblemowe. Zamknięty w ślicznym, malutkim słoiczku.
6. Sleek Ink Pot 498 Dominatrix - mój pierwszy żelowy linerek i absolutny faworyt. Konsystencja kremowa, trochę kojarzy mi się ze smołą wylewaną do łatania dziur w drogach :-) . Głęboki kruczoczarny kolor. Matowe wykończenie kreski. Liner nie do zdarcia - wytrzymał 16 godzinną imprezę plus dotarcie i powrót (:-D). Jaką kreskę namalujemy, taką zmywamy. Bardzo gładko rozprowadza się do powiece, idealnie się do niej przyczepia, nie ma mowy o przeświatach, krzywiznach czy innych niedoskonałościach kreski. Kolor nie blednie, kreska nie traci konturu wraz z upływem czasu. Mam go od października i nie zasechł się i nic złego się z nnim nie dzieje, oczywiście wierzchnia warstwa odrobinkę się wysusza, ale przy każdej aplikacji nie dziubdziam pędzelkiem w jednym miejscu a zbieram liner z całej powierzchni, żeby zapobiec całkowitemu wysuszeniu. Bardzo trudno się zmywa. Zgrabny, malutki słoiczek, 4 gramy.
Swatche w różnym oświetleniu:
i jeszcze słoiczki z profilu ;-)
od lewej do prawej: Maybelline Essence Elizabeth Arden Sleek |
ngdy nie mialam z nimi doczynienia ;) Ale mysle ze juz pora by wyprobowac ;)
OdpowiedzUsuńdzieki za to porównanie ;) przydało sie ogromnie!:)
OdpowiedzUsuńOsobiście od niedawno odkryłam żelowe linery i jestem zachwycona, na pewno kupie kolejne.
OdpowiedzUsuńja mam 2 essensowskie i faktycznie sa takie 'maślane', a zmycie ich to dla mninie udręka. Czym je zmywasz?
OdpowiedzUsuńcieszę się, że recenzja jest przydatna :-)
OdpowiedzUsuńlidziu007: dwufazowym płynem do demakijażu Ziaja i micelem Bioderma :-)
Dziękuję za świetną recenzję. Miałam właśnie kupić jeden liner z Essence ale teraz poważniej się zastanowię czy jest wart swoich pieniędzy. Zastanawiałam się nad tym też ze Sleek'a gdyż mam już paletkę cieni z tej firmy i jestem zachwycona. Zatem dzięki jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńPoziomkowa Panienko: bez zastanowienia bierz Sleek'a, gdyby Sleek był dostępny w różnych kolorach to nie zawracałabym sobie głowy innymi linerami, tylko kupiła wszystkie kolorki Sleek'a :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;p
OdpowiedzUsuńRewelacja, jaki zbiór.
OdpowiedzUsuńFajnie, że zrecenzowałaś je razem- dobry poradnik, dla osób szukających żelowych linerów
Przyznam, ze kreski nie są moją mocną stroną. Wprawiam się na paletce Sleeka z dobrym i wilgotnym pędzelkiem. Porządny zbiorek masz :)
OdpowiedzUsuńładna kolekcja, uwielbiam gel linery:)
OdpowiedzUsuń