Dzisiejsze pazurki ... (klikajcie na zdjęcia, żeby je powiększyć - widać więcej szczegółów)
Do manikiuru użyłam:
- odżywka Sally Hansen Nailgrowth Miracle
- lakier Essence I Love Berlin 02 I'm A Berliner dwie warstwy
- lakier Golden Rose Scale Effect (zerwałam naklejkę i nie pamiętam numeru)
czwartek, 28 kwietnia 2011
środa, 27 kwietnia 2011
Żurawinowe nabłyszczanie.
Słonko świeci, drzewa kwitną, wiatr coraz cieplejszy więc zrzucamy ciuszki i odsłaniamy ciało!
Dziś o moim ulubionym balsamie rozświetlającym - The Body Shop Shimmer Lotion: Cranberry Joy
Jest to balsam ze świątecznej edycji kosmetyków TBS z roku 2010
Przygodę z tymi lotionami rozpoczęłam na początku zeszłego roku od zapoznania się z wersją Warm Amber. Niestety zapach ten był dla mnie tak drażniący, że nie mogłam go stosować, pomimo wielu wielu prób przekonania się do niego i pomimo wspaniałego efektu jaki dawał. Koniec końców Ciepły Bursztyn znalazł nową właścicielkę a ja tej zimy myśląc o lecie zaopatrzyłam się w wersję żurawinową.
Balsam ma 250 ml, opakowanie z pompką, upolowałam na all za 24,99 ceny tych lotionów wahają się od 20 zł do 40 zł, zależnie od sprzedawcy, promocji, wyprzedaży, nie orientuję się ile kosztują normalnie w Douglasach, Sephorach czy sklepach TBS.
Lotion naprawdę dobrze nawilża skórę, ma drobniusieńkie srebrno - perłowe drobinki, wręcz pyłek i jest solidnie napakowany tym shimmerkiem. Zależnie od aplikowanej ilości balsamu można uzyskać efekt delikatnego nabłyszczenia lub lśniącej tafli, uwielbiam traktować nim opalone nogi - wyglądają po prostu zachwycająco, dodatkowym atutem jest fakt, iż drobinki trzymają się skóry bardzo długo - znoszą nawet ocieranie się ubrań. Konsystencja lekka, szybko się wchłania.
Zapach - spodziewałam się świeżego, słodkiego aromatu żurawiny z lekką nutą goryczki, bo TBS potrafi bardzo dokładnie odtworzyć zapach a tutaj na początku mamy nieco kwaśny zapaszek przechodzący w słodkawy, po ok godzinie nie ma po nim śladu.
Podsumowując:
nabłyszczenie - 6/6
nawilżenie - 5/6
zapach - 4.5/6
Mam nadzieję, że TBS co roku będzie nas raczył tymi lotionkami, bo baaardzo je lubię za nabłyszczenie plus nawilżenie i tą butelkę na pewno wyciapię przez lato ;-)
Dziś o moim ulubionym balsamie rozświetlającym - The Body Shop Shimmer Lotion: Cranberry Joy
Jest to balsam ze świątecznej edycji kosmetyków TBS z roku 2010
The Body Shop Shimmer Lotion Cranberry Joy |
Balsam ma 250 ml, opakowanie z pompką, upolowałam na all za 24,99 ceny tych lotionów wahają się od 20 zł do 40 zł, zależnie od sprzedawcy, promocji, wyprzedaży, nie orientuję się ile kosztują normalnie w Douglasach, Sephorach czy sklepach TBS.
Lotion naprawdę dobrze nawilża skórę, ma drobniusieńkie srebrno - perłowe drobinki, wręcz pyłek i jest solidnie napakowany tym shimmerkiem. Zależnie od aplikowanej ilości balsamu można uzyskać efekt delikatnego nabłyszczenia lub lśniącej tafli, uwielbiam traktować nim opalone nogi - wyglądają po prostu zachwycająco, dodatkowym atutem jest fakt, iż drobinki trzymają się skóry bardzo długo - znoszą nawet ocieranie się ubrań. Konsystencja lekka, szybko się wchłania.
Zapach - spodziewałam się świeżego, słodkiego aromatu żurawiny z lekką nutą goryczki, bo TBS potrafi bardzo dokładnie odtworzyć zapach a tutaj na początku mamy nieco kwaśny zapaszek przechodzący w słodkawy, po ok godzinie nie ma po nim śladu.
Podsumowując:
nabłyszczenie - 6/6
nawilżenie - 5/6
zapach - 4.5/6
The Body Shop Shimmer Lotion Cranberry Joy światło dzienne |
The Body Shop Shimmer Lotion Cranberry Joy światło dzienne |
The Body Shop Shimmer Lotion Cranberry Joy światło sztuczne The Body Shop Shimmer Lotion Cranberry Joy światło sztuczne |
piątek, 22 kwietnia 2011
Porównanie rozświetlaczy bezdrobinkowych cz.II - Manhattan Highlighting Powder i Essence Sun Club All Over Shimmer
Prezentowane dziś rozświetlacze tak jak z poprzedniego postu dają efekt tafli/glow/lśnienia z tą różnicą, że są bardziej złocisto - beżowo - ciepłe.
i filmik, najpierw w ostrym słońcu, potem w normalnym świetle dziennym, na końcu w sztucznym
Mam dwie wersje pudru Essence Sun Club All Over Shimmer
01 Ibiza Sun - dla blondynek
02 Miami Heat - dla brunetek
na moje oko zbyt wielkiej różnicy w kolorach między tymi puderkami nie ma, ten blondynkowy jest odrobineczkę jasniejszy od drugiego i tyle. Pudry składają się z pięciu różnokolorowych pasków, są nieco pylące, mocno koloryzują, pachną kokosami, dla posiadaczek gładkich buziek idealne jako letni róż, ja je czasem stosuję jako cienie do powiek a najbardziej lubię jako pudry do ciała - bronzer i nabłyszczacz w jednym :-)
Kupiłam w Naturze za ok 15 zł/sztuka
Puder Manhattan Highlighting to mozaika trzech odcieni, złota, różu i ciemniejszego złota, jest dosyć miękki, niepylący, niestety zdarza mu się koncentrować w szerszych porach. Stosuję go tylko na twarz, delikatnie koloryzuje, dlatego używam go raczej latem, na nieco opaloną twarz, kupiłam w Rossmanie za ok 23 zł
Manhattan Highlighting Powder światło sztuczne
|
Manhattan Highlighting Powder |
i filmik, najpierw w ostrym słońcu, potem w normalnym świetle dziennym, na końcu w sztucznym
Mam dwie wersje pudru Essence Sun Club All Over Shimmer
01 Ibiza Sun - dla blondynek
02 Miami Heat - dla brunetek
na moje oko zbyt wielkiej różnicy w kolorach między tymi puderkami nie ma, ten blondynkowy jest odrobineczkę jasniejszy od drugiego i tyle. Pudry składają się z pięciu różnokolorowych pasków, są nieco pylące, mocno koloryzują, pachną kokosami, dla posiadaczek gładkich buziek idealne jako letni róż, ja je czasem stosuję jako cienie do powiek a najbardziej lubię jako pudry do ciała - bronzer i nabłyszczacz w jednym :-)
Kupiłam w Naturze za ok 15 zł/sztuka
środa, 20 kwietnia 2011
Porównanie rozświetlaczy bezdrobinkowych cz. I - Sally Hansen, Line Smoothing Mineral Powder: Bronze Glow versus Joko Virtual, Puder Spiekany: 300 Półperłowy
Ciężko trafić na rozświetlacz dający efekt tafli/glow/lśnienia bez brokatu czy jego mniejszych, ale nadal wyraźnie widocznych drobinek, w przystępnej cenie. Albo jak już trafi się coś takiego to zazwyczaj daje mocny kolor jak np. sławne paski Essence Sun Club All Over Shimmer.
Moja dermatolog i kosmetyczka zgodnie twierdzą, że mam najgorszą z możliwych cer - naczynkowa, sucha i skłonna do zapychania czyli syfków, jako plus dodają, że naczynkowe cery wolniej się starzeją i marszczą, więc przynajmniej takie marne pocieszenie... Nie stosuję podkładów, żeby nie męczyć buźki, jedynie puder i róż w kamieniu oraz tylko na wieczór rozświetlacze, bo nie lubię w dziennych mejkapach zbyt dużo blasku. Przez niestosowanie podkładu nawet w makijażu nie mam zupełnie gładkiej twarzy, puder niestety nie przykryje wszystkiego - prześwitują delikatnie naczynka, jakieś tam niedoskonałości i dlatego brokat czy drobinki kategorycznie nie nadają się do mojej nieidealnej cery.
Moim ulubionym, spełniającym te wielkie wymagania jest Sally Hansen Line Smoothing Mineral Powder Bronze Glow
- bezdrobinkowy
- daje efekt srebrzystego lśnienia
- nie wysusza
- nie zapycha
- nie zbiera się w rozszerzonych porach
- jest twardy, więc się nie pyli
- opakowanie zawiera lusterko i pędzelek, ale do aplikacji i tak używam innego pędzla
- przystępna cena - ok 15 zł na all
- cztery wersje kolorystyczne:
* no color glow
* pink glow
* apricot glow
* bronze glow
Puder Joko Virtual 300 półperłowy jest bardzo podobny do Sally Hansen, różnice:
- daje mniejszy blask
- bardziej brązuje
- jest bardziej miękki
- w opakowaniu zamiast pędzelka ma gąbkę, również ma lusterko
kosztował ok 15 zł, dostępny na all i w drogeriach, ma jaśniejsze i ciemniejsze wersje kolorystyczne, ja wzięłam najjaśniejszą z dostępnych w drogerii, być może są jeszcze jaśniejsze
Do roświetlania twarzy wolę Sally Hansen ze względu na mocniejszy blask i mniejsze koloryzowanie, do ciała jeden i drugi nadaje się tak samo
Na zdjęciach na dłoni bliżej małego palca jest Sally Hansen, bliżej kciuka Joko, na filmiku najpierw swatche są w ostrym słońcu, potem w normalnym świetle dziennym i na końcu w sztucznym.
Moja dermatolog i kosmetyczka zgodnie twierdzą, że mam najgorszą z możliwych cer - naczynkowa, sucha i skłonna do zapychania czyli syfków, jako plus dodają, że naczynkowe cery wolniej się starzeją i marszczą, więc przynajmniej takie marne pocieszenie... Nie stosuję podkładów, żeby nie męczyć buźki, jedynie puder i róż w kamieniu oraz tylko na wieczór rozświetlacze, bo nie lubię w dziennych mejkapach zbyt dużo blasku. Przez niestosowanie podkładu nawet w makijażu nie mam zupełnie gładkiej twarzy, puder niestety nie przykryje wszystkiego - prześwitują delikatnie naczynka, jakieś tam niedoskonałości i dlatego brokat czy drobinki kategorycznie nie nadają się do mojej nieidealnej cery.
Moim ulubionym, spełniającym te wielkie wymagania jest Sally Hansen Line Smoothing Mineral Powder Bronze Glow
- bezdrobinkowy
- daje efekt srebrzystego lśnienia
- nie wysusza
- nie zapycha
- nie zbiera się w rozszerzonych porach
- jest twardy, więc się nie pyli
- opakowanie zawiera lusterko i pędzelek, ale do aplikacji i tak używam innego pędzla
- przystępna cena - ok 15 zł na all
- cztery wersje kolorystyczne:
* no color glow
* pink glow
* apricot glow
* bronze glow
Puder Joko Virtual 300 półperłowy jest bardzo podobny do Sally Hansen, różnice:
- daje mniejszy blask
- bardziej brązuje
- jest bardziej miękki
- w opakowaniu zamiast pędzelka ma gąbkę, również ma lusterko
kosztował ok 15 zł, dostępny na all i w drogeriach, ma jaśniejsze i ciemniejsze wersje kolorystyczne, ja wzięłam najjaśniejszą z dostępnych w drogerii, być może są jeszcze jaśniejsze
Do roświetlania twarzy wolę Sally Hansen ze względu na mocniejszy blask i mniejsze koloryzowanie, do ciała jeden i drugi nadaje się tak samo
Na zdjęciach na dłoni bliżej małego palca jest Sally Hansen, bliżej kciuka Joko, na filmiku najpierw swatche są w ostrym słońcu, potem w normalnym świetle dziennym i na końcu w sztucznym.
Sally Hansen Line Smoothing Mineral Powder Bronze Glow światło dzienne
|
Sally Hansen Line Smoothing Mineral Powder Bronze Glow |
Joko Virtual Puder Spiekany 300 Półperłowy światło dzienne |
Joko Virtual Puder Spiekany 300 Półperłowy z lampą |
Joko Virtual Puder Spiekany 300 Półperłowy
|
Sally Hansen i Joko w ostrym słońcu |
Sally Hansen i Joko w ostrym słońcu |
wtorek, 19 kwietnia 2011
Fuksja w kabaretkach.
poniedziałek, 18 kwietnia 2011
Essence All About Cupcake
Całe to zamieszanie wokół tej szmineczki sprawiło, że na własnych ustach chciałam się przekonać o co kaman. Jestem raczej błyszczykowa niż pomadkowa ale ciekawość była na tyle silna, że za 8,99 zł sprawiłam sobie tą pomadkę i jestem jak najbardziej zadowolona, na tyle, że gdy ją wykończę, chętnie zakupię kolejną.
Ma ładny różowawy kolor, lekki połysk, niestety mam na tyle ciemne usta, że ledwo ledwo widać na nich tenże kolorek.
Pomadka nie ma drobinek, za co duży plus, ma przyjemną kremową konsystencję, jest raczej miękka i bardzo gładko rozprowadza się na ustach, nie wysusza ich a nawet delikatnie nawilża i wygładza.
Wybaczcie kiepskie zdjęcia, ale nie miałam zbyt dużo czasu na zabawy z aparatem, poza tym jest ona bardzo popularna i w necie na pewno spotkacie lepsze swatche ;-P
Pomadka do kupienia głównie w Drogeriach Natura.
Ma ładny różowawy kolor, lekki połysk, niestety mam na tyle ciemne usta, że ledwo ledwo widać na nich tenże kolorek.
Pomadka nie ma drobinek, za co duży plus, ma przyjemną kremową konsystencję, jest raczej miękka i bardzo gładko rozprowadza się na ustach, nie wysusza ich a nawet delikatnie nawilża i wygładza.
Wybaczcie kiepskie zdjęcia, ale nie miałam zbyt dużo czasu na zabawy z aparatem, poza tym jest ona bardzo popularna i w necie na pewno spotkacie lepsze swatche ;-P
Essence Lipstick nr 53 All About Cupcake |
Essence Lipstick nr 53 All About Cupcake światło słoneczne nagie usta usta z pomadką |
środa, 13 kwietnia 2011
Victoria's Secret, Very Sexy Make Up, Loose Shimmer Powder: Truth Or Dare
W rozświetlaczach wolę srebrne drobinki, bo dają wyraźniejszy efekt, złote - bardziej naturalny, jakby mniej widoczny, ale ten puderek, obok opisywanej wcześniej trójcy najukochańszych (TBS, Essence i Jess Simpson) również zajmuje szczególne miejsce w moim serduchu, dlatego że:
jest najdrobniej zmielonym shimmerem jaki widziałam, drobinki są tak mikroskopijne, że właściwie są pyłkiem a nie drobinkami, zaaplikowany na dekolt i ramiona daje nienachalny efekt prawdziwej tafli, nie widać drobinek, tylko elegancki błysk. Z tej racji świetnie nadawałby się na twarz, ale moja wersja Truth Or Dare jest zbyt ciemna dla mnie, inne, jaśniejsze wersje (bo skusiłam się na najciemniejszą), a wiem, że są conajmniej trzy, lepiej by się sprawdziły na twarzy. Nadaje piękny miedziano - złoto - pomarńczowy blask, dlatego używam go raczej pod koniec lata, gdy już mam głębszą opaleniznę ciała.
Puder ma 9,9 gramów, dorwałam go na all za za 24,99 zł.
Pudełeczko - piękne, najbardziej mi się podoba ze wszystkich moich pudrów, zamknięcie typu "klik", z nakładką chroniącą puder przed wysypaniem.
jest najdrobniej zmielonym shimmerem jaki widziałam, drobinki są tak mikroskopijne, że właściwie są pyłkiem a nie drobinkami, zaaplikowany na dekolt i ramiona daje nienachalny efekt prawdziwej tafli, nie widać drobinek, tylko elegancki błysk. Z tej racji świetnie nadawałby się na twarz, ale moja wersja Truth Or Dare jest zbyt ciemna dla mnie, inne, jaśniejsze wersje (bo skusiłam się na najciemniejszą), a wiem, że są conajmniej trzy, lepiej by się sprawdziły na twarzy. Nadaje piękny miedziano - złoto - pomarńczowy blask, dlatego używam go raczej pod koniec lata, gdy już mam głębszą opaleniznę ciała.
Puder ma 9,9 gramów, dorwałam go na all za za 24,99 zł.
Victoria's Secret, Loose Shimmer Powder, Truth Or Dare
|
Victoria's Secret, Loose Shimmer Powder, Truth Or Dare
Victoria's Secret, Loose Shimmer Powder, Truth Or Dare
Victoria's Secret, Loose Shimmer Powder, Truth Or Dare
|
Victoria's Secret, Loose Shimmer Powder, Truth Or Dare |
Victoria's Secret, Loose Shimmer Powder, Truth Or Dare, światło dzienne |
Victoria's Secret, Loose Shimmer Powder, Truth Or Dare, światło sztuczne |
Victoria's Secret, Loose Shimmer Powder, Truth Or Dare, światło sztuczne |
i filmik:
Bardzo przyjemny puderek i polecam go gorąco!!!
Essence, The Twilight Saga Eclipse Collection, Diamond Powder: Too Beautiful To Be True
Przeklinam i jednocześnie wielbię dzień, w którym poznałam kosmetyki Essence...
Szukałam sobie kiedyś jakiegoś nowego shimmerka, jako że długo nic nowego mi nie wpadło w łapki a na dostępne wszem i wobec Diory, Guerlainy i tym podobne cudeńka na ten moment mnie nie stać, trafiłam na jakąś dziwną stronę Essence z grafiką jak dla kilkuletnich dziewczynek, gdzie prezentowano owy diamentowy puder, dający efekt "niczym Edward w słońcu".... A że filmu w tym czasie nie widziałam, tak zaintrygowana wielce, zaczęłam szperać w sieci i od strony do strony trafiłam na Wizażowy wątek Essencomaniaczek. I zaczęło się......... jeżdzenie do Natury do oddalonego o prawie 100 km miasta, bo u mnie tej drogerii brak.... płacenie kosmicznych cen na all za jakiś limitowany kosmetyk, który mi spędzał sen z powiek...... nagabywanie Wizażanek o zakup i przesyłkę jakiejś pierdółki, bo ja do niej dostępu nie mam...... gdy zaczęłam edukację w Lublinie najpierw zlokalizowałam na mapach moją uczelnię, potem Natury z szafami Essence....... brak słów.... a kosmetyki Essence lubię bo tanie, fajne, w większości przypadków bardzo dobra jakość i przede wszystkim duuużo tych, które lubię najbardziej - rozświetlaczy !
A teraz do rzeczy, czyli o pudrze, opisałam go w moich wizażowych recenzjach, więc kopiuj - wklej ;-)
skruszone diamenty i kryształy... puder zawiera zarówno drobny pyłek jak i większe kawałeczki brokatu o nieregularnym kształcie, głównie w kolorze srebrnym, dopatrzyłam się również bladozłotych drobinek i opalizujących na różowo - zielono, więc efekt bombeczki choinkowej gwarantowany, żadnego delikatnego połyskiwania, dekolt i ramiona potraktowane tym pudrem totalnie migoczą i błyskają, efekt jest naprawdę spektakularny. Nanoszę puder tylko na ciało, bo obawiam się, że z np. powiek przewędrowałby na caluśką twarz...Pudełko faktycznie nieprzemyślane, przy otwieraniu i zamykaniu tej białej klapki wzbijają się chmury pudru, dlatego dobieram się do niego odkręcając całe wieczko
Bardzo lubię ten puder, bo daje najbardziej wyraźny efekt ze wszystkich moich nabłyszczających puderków, ma tylko 6 gram, dlatego poprosiłam Kaszę Mannę o przesłanie mi dwóch sztuk (co za zachłanność......) i teraz mogę się nim nabłyszczać do upojenia !!! :-D
I jeszcze filmik:
Szukałam sobie kiedyś jakiegoś nowego shimmerka, jako że długo nic nowego mi nie wpadło w łapki a na dostępne wszem i wobec Diory, Guerlainy i tym podobne cudeńka na ten moment mnie nie stać, trafiłam na jakąś dziwną stronę Essence z grafiką jak dla kilkuletnich dziewczynek, gdzie prezentowano owy diamentowy puder, dający efekt "niczym Edward w słońcu".... A że filmu w tym czasie nie widziałam, tak zaintrygowana wielce, zaczęłam szperać w sieci i od strony do strony trafiłam na Wizażowy wątek Essencomaniaczek. I zaczęło się......... jeżdzenie do Natury do oddalonego o prawie 100 km miasta, bo u mnie tej drogerii brak.... płacenie kosmicznych cen na all za jakiś limitowany kosmetyk, który mi spędzał sen z powiek...... nagabywanie Wizażanek o zakup i przesyłkę jakiejś pierdółki, bo ja do niej dostępu nie mam...... gdy zaczęłam edukację w Lublinie najpierw zlokalizowałam na mapach moją uczelnię, potem Natury z szafami Essence....... brak słów.... a kosmetyki Essence lubię bo tanie, fajne, w większości przypadków bardzo dobra jakość i przede wszystkim duuużo tych, które lubię najbardziej - rozświetlaczy !
A teraz do rzeczy, czyli o pudrze, opisałam go w moich wizażowych recenzjach, więc kopiuj - wklej ;-)
skruszone diamenty i kryształy... puder zawiera zarówno drobny pyłek jak i większe kawałeczki brokatu o nieregularnym kształcie, głównie w kolorze srebrnym, dopatrzyłam się również bladozłotych drobinek i opalizujących na różowo - zielono, więc efekt bombeczki choinkowej gwarantowany, żadnego delikatnego połyskiwania, dekolt i ramiona potraktowane tym pudrem totalnie migoczą i błyskają, efekt jest naprawdę spektakularny. Nanoszę puder tylko na ciało, bo obawiam się, że z np. powiek przewędrowałby na caluśką twarz...Pudełko faktycznie nieprzemyślane, przy otwieraniu i zamykaniu tej białej klapki wzbijają się chmury pudru, dlatego dobieram się do niego odkręcając całe wieczko
Essence Eclipse diamond Powder
Essence Eclipse Diamond Powder Essence, Eclipse, Diamond Powder Essence Eclipse Diamond Powder światło sztuczne |
Essence Eclipse Diamond Powder światło dzienne |
Bardzo lubię ten puder, bo daje najbardziej wyraźny efekt ze wszystkich moich nabłyszczających puderków, ma tylko 6 gram, dlatego poprosiłam Kaszę Mannę o przesłanie mi dwóch sztuk (co za zachłanność......) i teraz mogę się nim nabłyszczać do upojenia !!! :-D
I jeszcze filmik:
sobota, 9 kwietnia 2011
Nawilżacze ust
Pomadki i balsamy nawilżające usta to coś bez czego żyć nie potrafię. Maziam nimi usta sto razy dziennie. Prędzej wyjdę z domu bez majtek, niż bez jakiejś pomadki nawilżającej, w domu lubię stosować te słoiczkowo - puszkowe, poza domem sztyftowe Nivea ze względu na wygodę użytkowania.
Balsam Essence (który mam dzięki Behacie :-*, ponieważ Drogerii Natura w moim mieście brak...) poza ślicznym opakowankiem innych zalet nie posiada. Ma 4 gramy, fajną konsystencję, nietłustą, dość dobrze nawilża usta ALE tylko chwilowo, bo niestety zauważyłam, że jeśli nałożę go kilka razy pod rząd wysusza usta, co objawia się pojawieniem się takich suchych pionowych skórek na ustach, poza tym nadaje delikatny, co prawda, jednakże kompletnie niepasujący mi kolor.
Balsam Agatha Ruiz De La Prada ma 15 ml, jest megawydajny, lekka, ale treściwa konsystecja, taka wazelinowo - żelowa, wersja Frambuesa czyli malina ma bardzo delikatny malinkowy zapach, w puszce ma fioletowawy kolor, na ustach jest całkowicie bezbarwny, naprawdę bardzo dobrze nawilża usta i polecam go z czystym sumieniem, szukajcie na all.
Balsam The Body Shop Spiced Vanilla - tutaj również nie przyczepię się do niczego. Ma 15 ml, więc na pewno dłuuugo mi będzie służył, konsystencja jest bardziej kremowa, gęstsza, niż u Agathy, leciutko tłustawa, ale absolutnie nie klejąca, delikatnie pachnie wanilią i również wspaniale nawilża usta, więc również gorąco go polecam.
Tyle zużyłam tych pomadek, że Pitagoras by się nie doliczył. Naprawdę dobra jakość za niewielką cenę (ok 6-7 zł) Wiem, że są Carmexy, Bebe i inne cudeńka ja jednak jestem i pozostanę wierna tym pomadkom. Są idealne do szybkiego i porządnego nawilżenia ust, na KWC czytałam zarzuty, że kijowe, bo nie chronią przed mrozem... być może się mylę, ale uważam, że na polskie siarczyste mrozy potrzeba bardziej specjalistycznych preparatów przeciwmrozowych do ust, niż zwykła, typowo nawilżająca pomadka Nivea.
Najbardziej lubię wariant Hydro Care - bezbarwny, miękki, bezzapachowy i Honey & Milk - twardszy niż HC, delikatnie pachnący mlekiem i miodem, również bezbarwny. Strawberry jest miękki, ślicznie pachnie truskawkami i nadaje ustom delikatny czerwonawy kolor. Wszystkie świetnie nawilżają.
od lewej: Essence I Love Berlin 01 Love This City Agatha Ruiz De La Prada Frambuesa The Body Shop Spiced Vanilla |
Balsam Agatha Ruiz De La Prada ma 15 ml, jest megawydajny, lekka, ale treściwa konsystecja, taka wazelinowo - żelowa, wersja Frambuesa czyli malina ma bardzo delikatny malinkowy zapach, w puszce ma fioletowawy kolor, na ustach jest całkowicie bezbarwny, naprawdę bardzo dobrze nawilża usta i polecam go z czystym sumieniem, szukajcie na all.
Balsam The Body Shop Spiced Vanilla - tutaj również nie przyczepię się do niczego. Ma 15 ml, więc na pewno dłuuugo mi będzie służył, konsystencja jest bardziej kremowa, gęstsza, niż u Agathy, leciutko tłustawa, ale absolutnie nie klejąca, delikatnie pachnie wanilią i również wspaniale nawilża usta, więc również gorąco go polecam.
pomadki Nivea, od lewej Hydro Care, Milk & Honey, Stawberry |
Najbardziej lubię wariant Hydro Care - bezbarwny, miękki, bezzapachowy i Honey & Milk - twardszy niż HC, delikatnie pachnący mlekiem i miodem, również bezbarwny. Strawberry jest miękki, ślicznie pachnie truskawkami i nadaje ustom delikatny czerwonawy kolor. Wszystkie świetnie nawilżają.
Subskrybuj:
Posty (Atom)