Dzień dobry! Dziś pokażę Wam co nowego przybyło do mojej komody :-)
Kiko. Czy jest możliwy haul bez Kiko? Nie :-P A że likwidacja sklepu stacjonarnego we Wrocławiu właściwie zbiegła się z letnią wyprzedażą online więc sobie nie żałowałam :-D
- Bronzer 03 Sienna Reflection (kolekcja Gold Waves) i Maxi Bronzer 01 Beige Storm (kolekcja Jelly Jungle) - świetna pigmentacja pudrów, równomierna aplikacja i równomierne schodzenie pudru ze skóry szyi i dekoltu, ponieważ głównie w tych miejscach ich używam.
- Róż 03 Stylish Cedar Rose (kolekcja Dark Treasure) i Smart 12 Bordeaux - kikowe róże, tak jak bronzery, charakteryzują się rewelacyjną pigmentacją i gładką aplikacją i choćbym bardzo chciała, to nie można się przyczepić do niczego ;-) Spójrzcie jaki piękny odcień ma Smart Bordeaux - brudny, dość ciemny fiolet, który bardzo dobrze wygląda nałożony pod kości policzkowe i połączony z innym, oczywiście dopasowanym odcieniem różu.
- Pierre Rene Terracotta 02 Chilly Bronzer - twarz lubię konturować bronzerami o jak najzimniejszym odcieniu, wręcz wpadającym w szary. Taki też jest Pierre Rene i też ma cudniaste opakowanie, ale sam puder już niestety nie jest taki świetny, dlatego że jest trochę za suchy, przez co niezbyt dobrze przyczepia się do skóry i jego pigmentacja jest słaba, więc trzeba nałożyć go więcej żeby cokolwiek zrobił na twarzy a to z kolei jest prosta droga do uzyskania efektu zbyt dużej ilości pudru...
- Huda Beauty Easy Bake Powder Sugar Cookie - bardzo, bardzo, bardzo fajny puder! Nie tylko do klasycznego bakingu, ale również jako puder utrwalający. Jedwabisty, zmielony na pył, pięknie pachnący. W codziennym mejkapie stosuję go do zagruntowania korektora pod oczami (i tu sprawdza się o wiele lepiej niż mój dotychczasowy Laura Mercier Secret Brightening Powder)
i zmatowienia strefy T a to dwudziestogramowe opakowanie wystarczy mi chyba na kilka lat :-P
- drugi produkt Hudy i drugi hit - pomadka Demi Matte w odcieniu Passionista. Ma bardzo mocne krycie, po nałożeniu daje delikatny efekt chłodzenia, jest trwała i choć zostawia ślady na np. szklankach to schodzi równomiernie i dosyć wolno. Po kilku godzinach na ustach może dawać wrażenie suchości, dlatego mając ją na ustach pamiętam, żeby co jakiś czas delikatnie wspomóc się balsamem, co wpływa na trwałość pomadki, ale wolę powtórzyć jej aplikację i mieć nawilżone usta niż nałożyć pomadkę raz i o niej nie myśleć a potem myśleć o suchych ustach ;-)
- kredka do brwi Benefit Brow Contour Pro w odcieniu Brown Light a właściwie cztery kredki w jednym pisaku. Jaśniejszym brązem podkreślamy brew od jej początku do złamania, ciemniejszym - od złamania do skroni, jaśniejszym beżem rozświetlamy miejsce pod łukiem brwiowym
a ciemniejszym beżem obrysowujemy brew od góry. Tak brzmi teoria a w praktyce wygląda to następująco: brązami, owszem, można podkreślić brwi bardzo ładnie, ale trzeba robić to uważnie, bo dużym minusem rysików jest brak możliwości ich zaostrzenia, co czyni je niezbyt precyzyjnymi. Brązy są też moim zdaniem trochę zbyt miękkie, przez co mogą się rozmazywać. Beże z kolei są zbyt twarde i trudno je rozetrzeć. Fajny gadżet, ale za 162 (!) złote oczekiwałam więcej :-/
- rozświetlacz w galaretce Revolution Jelly Highlighter w odcieniu Dazzling (kolekcja Jewel) - bajerancka forma galaretki w bajeranckim opakowaniu i czyste, bezdrobinkowe srebro, robiące mocną taflę - szaleństwo! :-D Trochę trzeba wyczuć ten rozświetlacz podczas aplikowania, bo szybko zastyga i daje naprawdę mocny efekt, ale po kilku próbach można go oswoić. Zwróćcie uwagę, że na swatchach (na twarzy zresztą też) jest widoczny pod pewnym kątem, czyli kiedy światło nie pada wprost to nie mamy na policzkach białej plamy. Jestem bardzo zadowolona, bo zakupiłam go głównie dla formy i opakowania a okazał się dość wymagającym, ale świetnym rozświetlaczem.
- pomadka Revolution w odcieniu Sinister Seduction (kolekcja Haunted) - ładny, codzienny, różowawy nudziak. Pomadka daje efekt dość mocnego i suchego matu, dlatego nakładam ją na grubą warstwę balsamu. I te czaszki! :-P
- MiuMiu Fleur d'Argent - moje trzecie i na pewno nie ostanie MiuMiu. Kocham, kocham, kocham! W tej wersji nie ma mojego ukochanego pieprzu, ale kompozycja nadal jest ostra, czysta, świeża. Lżejsza, latwiejsza i mniej złożona niż klasyczne EDP. Ma nieco więcej kwiatowego ciepła
i w dalszym ciągu ani grama słodyczy. Coś absolutnie pięknego... :-)
I lakierasy, jak widać fascynacja odcieniami niebieskimi wybuchła z całą mocą! :-P
- Opi Alpaca My Bags (kolekcja Peru) i CIA = Color Is Awesome (kolekcja Washington)
- Avon Mark: Mint To Be i Cinders & Ash
- Kiko Power Pro: 37 Ocean, 52 Sea Blue, 61 Cornflower, 74, 78 Imperial Purple
Kiko Smart: 29 Cerulean, 36 Melon, 77 Pastel Violet
Kiko Dark Treasure 003 Purple Foil
MiuMiu Fleur d'Argent EDP
MiuMiu Fleur d'Argent EDP
MiuMiu Fleur d'Argent EDP
MiuMiu Fleur d'Argent EDP
|
Great blog! Well done!
OdpowiedzUsuń