O tym, że lepiej jest wrogiem dobrego producenci Maxi Terry najwyraźniej zapomnieli ... Wersja pudru, którą dziś Wam przedstawię to wersja z roku 2011. Nieco zmieniona, ulepszona. Nowa MT różni się od starej (opisanej
tutaj ) przede wszystkim opakowaniem, pudełeczko jest mniejsze, ale wyższe, w troszkę innym kolorze i nie ma tego zagłębienia, które nadawało mu tak piekną linię. Sam puder wzbogacony został o część rozświetlającą, na szczęście niezbyt dużą i niewiele różniącą się od reszty pudru. Panicznie bałam się jakiegoś brokatu czy czegoś w tym stylu, co zepsułoby ten fantastyczny, satynowy efekt jaki daje puderek, ale po kilkukrotnym użyciu odetchnęłam z ulgą, bo nie zamieniłam się w bombeczkę z choinki a to dlatego, że część rozświetlająca na skórze wygląda tak jak widzicie na swatchach. Po wymieszaniu obydwu kolorów pędzlem i aplikacji na ciało gnieniegdzie tylko zabłyśnie maleńka iskierka rozświetlająca i to raczej w ostrym słońcu, świetle. Absolutnie nie zmienia to wykończenia pudru. Nie wiem po co były te kombinacje z częścią rozświetlająca i opakowaniem, ale wszelkie inne właściwości pudru pozostały niezmienione, więc zamykam dziób i cieszę się zapasem mojego najukochańszego bronzera pod słońcem :-).
|
Deborah Maxi Terra Bronze Attraction nr 3
Deborah Maxi Terra Bronze Attraction nr 3
Deborah Maxi Terra Bronze Attraction nr 3
Deborah Maxi Terra Bronze Attraction nr 3 |
|
Deborah Maxi Terra Bronze Attraction nr 3
Deborah Maxi Terra Bronze Attraction nr 3
Deborah Maxi Terra Bronze Attraction nr 3
Deborah Maxi Terra Bronze Attraction nr 3 |
Toż to prawdziwy gigant! ;)
OdpowiedzUsuń30 gramów to faktycznie sporo jak na puder :-)))
OdpowiedzUsuń